środa, 8 kwietnia 2015

Tajlandia, Izrael, Japonia

Jakiś czas temu dostałam list z Izraela, od poznanej przez internet dziewczyny imieniem Stav. Dostałam też pocztówkę prosto z Jerozolimy, którą Stav odwiedziła jakiś czas przed wysłaniem mi listu. Na kopercie były bardzo interesujące znaczki, zwłaszcza ten duży, z wizerunkiem Berka Joselewicza. Stav jest bardzo sympatyczną osobą i miłośniczką polskiej kultury i historii. Wielokrotnie podkreślała, że bardzo chciałaby odwiedzić nasz kraj jeszcze raz.



Niedługi czas później dotarł do mnie list z Tajlandii - urocza puchatkowa koperta od Prang, z którą koresponduję już od roku. Dowiedziałam się z niego między innymi, że celebrowanie tajskiego Nowego Roku wygląda praktycznie tak samo jak nasz Śmingus-Dyngus. Dostałam też monety (niestety nie dowiedziałam się jeszcze jakie są to jednostki monetarne) i cukierki, które smakowały naprawdę nieźle.
Była tam też urocza bransoletka, którą Prang sama dla mnie zrobiła.



Od otrzymania tych dwóch listów minęło już sporo czasu, ale całe szczęście umilił mi ten czas prezent od Sakury, mojej penpalki z Japonii. O Sakurze z pewnością już wspominałam - kiedy posłałam jej kisiel, okazał się być najbardziej egzotyczną rzeczą jaką mogła ode mnie otrzymać, bo nic nie wywołało u niej takich odczuć jak najzwyklejsza Słodka Chwila :)


Dostałam mix czegoś przypominającego jednocześnie cukierki i gumę do żucia z oranżadką w proszku w środku. Większość smakowała naprawdę super, ale jednego ze smaków nie potrafię zidentyfikować do tej pory. Sakura wysłała mi też dwie maseczki Pure Smile, będące bardzo popularnym wśród japońskich dziewczyn produktem - tamtejsze kobiety bardzo dbają o skórę i być może to sprawia, że przez długie lata wyglądają młodo. Dostałam też ładny zestaw szamponu i odżywki znanej japońskiej firmy Shiseido. Oprócz tego Sakura dołączyła jeszcze herbatniki w formie paluszków (spodziewałam się czegoś słonego i byłam zaskoczona, kiedy okazało się że smakuje to jak nasze klasyczne BeBe). W paczce była też ładna pocztówka z inspirującym cytatem po japońsku, który dosłownie oznacza coś w rodzaju "Ponosimy porażki, bo wydaje nam się, że nie popełniamy błędów. Aby ich nie ponosić, musimy zaakceptować fakt, że nie jesteśmy idealni"

Aktualnie wyczekuję słodyczy z Wietnamu i kilku pocztówek - mam nadzieję że dotrą szybko, bo Poczta Polska ostatnimi czasy nienajlepiej wywiązuje się ze swoich zadań...


czwartek, 12 marca 2015

Japonia, Rosja, Słowenia...

W mojej skrzynce znów pustki. Jedyne, co pojawiało się ostatnio, to rzeczy kupione przez Internet. Jakiś czas temu, jeszcze w lutym, dotarł do mnie list od mojej penpalki ze Słowenii, Anji. Parę dni wcześniej w moje ręce wpadła przesyłka pełna prezentów z Japonii, a na początku marca dotarła do mnie gazeta prosto z Rosji

Zacznę od japońskiej przesyłki:


Urzekające znaczki z Hello Kitty i Pluto. Właśnie tego brakuje mi w Polsce - znaczków z bohaterami kreskówek. A moglibyśmy przecież naklejać na pocztówki i listy Reksia czy Pyzę...

 
Tak prezentuje się całość. Wspaniały wachlarz z motywem kwiatów wiśni okazał się być naprawdę wspaniały - stworzony z bambusa i materiału, a nie - jak większość spotykanych u nas w sklepach - z plastiku i papieru. Dostałam też mapę Kyoto, pełną zdjęć różnych interesujących miejsc. Obok mapy - słodka przekąska, czyli konpeito, cukierki w których skład wchodzi... właściwie sam cukier. Kolorowy kawałek materiału po prawej to tenugui, japoński ręczniczek, który okazał się być bardziej wielofunkcyjny niż się wydaje - można używać go zarówno do wycierania rąk, jak i do noszenia pod kaskiem czy hełmem sportowym. Nie zabrakło też tradycyjnych, drewnianych laleczek hina-ningyo, sprzedawanych w Japonii z okazji święta dziewcząt, Hina-matsuri.


Od Anji dostałam natomiast długi, sympatyczny list, do którego dorzuciła dwie herbaty:


Egzotyczna herbata z mango była całkiem smaczna, drugiej jeszcze nie próbowałam - zostawiam ją sobie na lepszą okazję, bo zapowiada się ciekawie. 

A oto papierowy swap z Rosji:


Gazeta z zeszłego roku, ale mimo to przyjemnie było ją przejrzeć i przekonać się, że tak naprawdę niewiele różni się od polskich magazynów o podobnej, reportażowej tematyce. Banknot, rzecz jasna, nie jest prawdziwy. Jak zawsze na przesyłkach z Rosji i na tej było mnóstwo znaczków. 
Przesyłka dotarła do mnie podziurawiona długopisem i rozerwana, wyglądało to jakby dorwał się do niej jakiś furiat - niestety, biorąc pod uwagę stosunki polityczne panujące na świecie jest to całkiem prawdopodobne. Szczęśliwie jednak zawartość dotarła cała.

Czy ktoś z was, zachęcony moim niedawnym artykułem o swapach, spróbował już wymieniać się w ten sposób? Jak wam to idzie? 
Muszę zaraz poprzeglądać blogi, dawno tu nie zaglądałam i spodziewam się że ominęło mnie wiele ciekawostek.

Z ostatniej chwili: wczoraj dostałam pocztówkę z Jerozolimy i list z Izraela - więcej o tym napiszę w kolejnym poście, bo na mnie już czas. Owocnego pocztówkowania :)



poniedziałek, 16 lutego 2015

Nowe pocztówki i wyniki rozdania!

Na sam początek chciałabym powiedzieć że miło mi - wiele osób zechciało wziąć udział w moim urodzinowym rozdaniu. 
Do wylosowania szczęśliwego zwycięzcy użyłam generatora losowych liczb, a ponumerowałam was zgodnie z kolejnością napisanych przez was komentarzy. Uczestników było 22. Wygenerowana została liczba 6.


I w ten sposób zwyciężczynią została Weronika z bloga Variety of Postcards. Proszę o kontakt (achmiel.02@gmail.com) w celu uzyskania adresu, na który mam wysłać nagrody :)
A oto co wygrała w losowaniu Weronika:


4 barwne koperty, trzy nowe pocztówki, dwie herbatki, wstążka i taśma washi.

Skoro już zwycięzca losowania jest znany, przejdę do właściwego tematu tego bloga. Ostatnio PP nie ma dla mnie zbyt wiele serca - po śmiesznie malutkie przesyłki muszę biegać na pocztę, bo listonosz nie musi teraz nic przynosić mi do drzwi. Nie powiem, aby było to wygodne czy przyjemne - zrozumiałabym, gdyby były to kilogramowe pakunki, listonosz też człowiek - ale żeby koperta z pierścionkiem zalegała na poczcie, bo nie mieści się do skrzynki? Czy ktoś wie od kiedy istnieje ta zasada, że listonosz nie musi przynosić przesyłek pod drzwi, jeśli nie są polecone? Z tego co pamiętam to kiedyś, jeśli coś było za duże na skrzynkę, to dostarczano do domu... 
Ostatni tydzień nie był zbyt owocny - kartek nie przyszło wiele, ale jeśli już przychodziły, to były wspaniałe. 9 lutego, w dzień moich urodzin, trafiło do mnie takie cudo:



Jest to kartka maxi z Puerto Rico, otrzymana od Jesuali, którą znalazłam na portalu Interpals. Zgodziła się wysłać mi pocztówkę w zamian za... samochodową mapę Polski! :) Na odwrocie Jesuali napisała wiele informacji na temat swojego kraju, wliczając w to krótką listę znanych osób pochodzących z jej ojczyzny. Znaczka, niestety, nie było - była za to naklejka USPS, czyli poczty Stanów Zjednoczonych - Puerto Rico jest bowiem terenem zależnym od USA.


Przyznaję: nigdy nie oglądałam Gwiezdnych Wojen. Mam jednak minimalne rozeznanie w temacie i nawet nie będąc fanką serii, jestem rozbawiona i szczęśliwa z powodu tejże pocztówki. Dziękuję bardzo Kasik z Postcrossingowego forum! :)

W zeszłym tygodniu trafiły do mnie też dwie inne pocztówki:


Pocztówka-niespodzianka od Magdy, którą otrzymałam jako podziękowanie za zrealizowanie zamówienia taśm washi z Chin. Bardzo przyjemna niespodzianka, zwłaszcza że kartka jest przeurocza! Dziękuję jeszcze raz!




A oto kartka od Ivy z Tajwanu, przedstawiająca tradycyjne śniadanie spożywane w tamtych okolicach. Jest to mleko sojowe, w którym zanurza się przypieczony chleb... czyli właściwie grzanki. Kartka otrzymana w ramach swapu, Ivy bardzo chciała jedną z naszych Cepeliowych kartek... :)
Na odwrocie: piękny znaczek z meduzą i urocze naklejki - czy u nas można takie gdzieś kupić?

Poza pocztówkami w skrzynce parę dni temu znalazł się jeszcze list od Johanny z Estonii, która znalazła mnie na Interpals. Zdjęć koperty ani listu nie zrobiłam, ale zobaczcie, jaką dostałam ładną zakładkę:


Muszę czytać więcej książek, żeby zakładka się nie zmarnowała... A przyda się na pewno, bo do tej pory zamiast zakładki używałam pocztówki... ;)



Zaraz muszę sprawdzić, jak u was wyglądała w tym tygodniu sytuacja pocztowa. Parę dni nie zaglądałam na blogi i spodziewam się, że mam wiele do nadrobienia...







piątek, 6 lutego 2015

Litewskie słodycze i zimowe rozdanie!

Parę dni temu dotarła wyczekiwana przesyłka ze słodyczowego taga dla krajów UE, zamieszczonego na oficjalnym forum Postcrossing.com - ja posłałam paczuszkę ze słodyczami do Finlandii, a do mnie dotarła przesyłka z Litwy. Nie była zaskakująco wielka, ale dostałam odrobinę wszystkiego...


Jak widać na zdjęciu, paczuszka nie była wielka, ale dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń. Na pierwszy ogień poszły cukierki Pergale - nie były szczególnie szałowe, w smaku przypominały trochę nasze rodzime Michałki. Linas z kolei to zwykła krówka, ale z dodatkiem siemienia lnianego - ten smakołyk przypadł mi do gustu. Cukierki SimSim i Rossetti były... zaskakująco gorzkie. Nie wiem, czy to litwini mają inny gust, ale odniosłam wrażenie że właściwie większość słodyczy z tamtego kraju, jakich próbowałam, były gorzkawe albo kwaśne. Tak jak ananasowy wafel, produkowany zresztą na Ukrainie, a nie na Litwie. Konafetto okazało się być... rurką w czekoladzie nadziewaną mlekiem w proszku. Z żalem przyznam że była okropna i dawno nie jadłam czegoś tak niedobrego. Litwinom jednak najwidoczniej Konafetto smakuje, bo jest to u nich bardzo popularny słodycz. Może to ja trafiłam na jakiś wadliwy cukierek? No i ostatni rarytas - cukierek w którego skład wchodzą podobno fiołki. Całkiem smaczny, ale sensacji nie ma. Tak samo gorzkawy jak pozostałe.
Koniec końców stwierdziłam jednak że pomimo tego, że większość słodyczy mi nie smakowała, było to ciekawe doświadczenie, dzięki któremu mogę powiedzieć, że wiem jak różne gusta mają ludzie na świecie. A mówili, że to duńskie słodycze są niedobre...

ROZDANIE 
Poza chwaleniem się kolejnym otrzymanem swapem mam dla was urodzinową niespodziankę. Będzie to postcrossingowo-listowe rozdanie, które potrwa do dnia moich urodzin, a zatem do 9 lutego. Warunkami wzięcia udziału w moim zimowym rozdaniu nie są żadne udostępnienia, komentarze, ani polubienia. Wystarczy wspomnieć w komentarzu, że chce się wziąć udział i w którymś ze swoich postów zamieścić krótką informację, że jest się uczestnikiem tego właśnie rozdania (umieszczenie linka do mojego bloga mile widziane, ale nie obowiązkowe :] )

Nagrodą w tym rozdaniu będzie nieduży, ale przydatny zestaw-niespodzianka:

- 4 ozdobne koperty
- 3 czyste pocztówki
- gruba kolorowa wstążka
- mała rolka taśmy washi
- dwie smaczne herbaty na zimowy wieczór

Zapraszam do wzięcia udziału :) 10 lutego wylosuję szczęśliwca, któremu wyślę zestaw :)

czwartek, 5 lutego 2015

Europejski tydzień

U was też ostatnio zrobiło się tak zimno? Ja jestem strasznym zmarźluchem i wystarczy piętnaście minut na zewnątrz, żebym nie marzyła o niczym innym jak powrót do domu, do ciepłego pokoju i kubka herbaty. Całe szczęście wszystkie uczelniane egzaminy zaliczyłam w terminie zerowym i mam teraz miesiąc wolnego, który zamierzam spędzić produktywnie. Jak z tym będzie, to się dopiero okaże - do tej pory większość czasu spędzam przeglądając różne strony w Internecie i grając w gry. Nie mam weny, żeby zabrać się do jakiejś konkretnej roboty (chociażby do szydełkowania, którym również się zajmuję). Mam jednak nadzieję, że szybko się to zmieni.
Ostatnimi czasy przychodzi do mnie całkiem sporo pocztówek, za to mniej listów. Mam sporą nadwyżkę na Postcrossing.com i chyba będę musiała niedługo wysłać parę kartek, aby to wyrównać. 
Zanim zabiorę się jednak do czegokolwiek, uraczę was pięknymi pocztówkami, które pojawiły się w ciągu ostatnich 10 dni. Tym razem są to wyjątkowo kartki jedynie z Europy.



Urocza misiowa pocztówka od Ireny z Ukrainy. Dystans 764 kilometrów pokonała w 6 dni, co jest całkiem niezłym wynikiem, bo często ukraińskie kartki podróżują dużo dłużej. Nadawczyni mieszka we Lwowie i studiuje językoznawstwo.



Piękna francuska pocztówka z czarującą kotką - wysłana z Niemiec przez Chrisa, który z zamiłowania jest muzykiem, zawodowo zajmuje się zaś medycyną holistyczną. Na odwrocie kartki widniała pieczątka z popiersiem Mozarta, którego Chris uwielbia.


Pocztówka w stylu vintage, która trafiła do mnie z Joensuu w Finlandii. Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że w Joensuu właśnie mieszka moja znajoma. Biorąc pod uwagę, że miasteczko nie jest duże (liczy ok. 70 tysięcy mieszkańców) fakt, że kartka została wysłana z poczty położonej w tej samej mieścinie sprawił że musiałam się uśmiechnąć. Prawdopodobieństwo takiej sytuacji było bardzo niskie - a jednak!


Pocztówka przedstawiająca matrioszki wysłana została przez Svyatoslava, mieszkającego pod Moskwą fana hokeja. Jak na pocztówkę z Rosji dotarła dość szybko - podroż zajęła jej jedynie 12 dni, podczas gdy przeciętnie taka kartka idzie do mnie miesiąc. Pocztówka trafiła w moje gusta, bo lubię kartki, po których od razu widać, skąd zostały wysłane. Niestety, poczta nie obeszła się z nią najdelikatniej, bo kartka miała sporo rys i zagięć.


Jak sama napisałam później nadawczyni, Balaton to jedna z dwóch rzeczy, które wielu Polakom pierwsze nasuwają się na myśl, gdy pada słowo "Węgry". Drugą jest, rzecz jasna, leczo. Co ciekawe, nazwa jeziora Balaton brzmiąca dla nas dość egzotycznie, po węgiersku nie ma zbyt przyjemnego znaczenia, jest to po prostu jezioro z błotnistą wodą. Kartka potrzebowała 12 dni, żeby do mnie dotrzeć, a pokonała w prostej linii ponad 750 kilometrów. 



Pierwsza oficjalna kartka z Włoch. Wysłała ją Paola, o której nie wiem zbyt wiele, ponieważ nie napisała o sobie nic poza tym, że mieszka we Włoszech i lubi historię swojego kraju.
Samo Treviso, z którego pochodzi pocztówka to miasto położone na Nizinie Weneckiej. Swoją siedzibę ma tam jedna z najlepszych włoskich drużyn koszykarskich, Benetton Treviso.



I to by było na tyle, póki co. Wciąż czekam na kartki z kilku wymian i tagów, ale co do niektórych zaczynam mieć wątpliwości, czy kiedykolwiek je dostanę... A jak wygląda ten tydzień u Was? Pytanie kieruję szczególnie do tych, którzy nie prowadzą pocztówkowych blogów, bo te śledzę dokładnie i jestem na bieżąco :)

Ps. z ostatniej chwili: przyszła do mnie śliczna kartka z Postallove, którą jedna z postcrosserek wysłała mi w podziękowaniu za przeprowadzenie zbiorowego zamówienia. Serdecznie dziękuję, pocztówka jest śliczna, wrzucę ją tu w następnym poście!

wtorek, 3 lutego 2015

List z Chin i kartka z PostcardsUnited!

Parę dni temu w mojej skrzynce pojawił się wyczekiwany list od Rity, mojej nowej penpalki z Chin. Poznałyśmy się na oficjalnym forum Postcrossing.com, gdzie zamieściłam ogłoszenie o poszukiwaniach osób do wymiany pamiątek i korespondencji. Gdy przeczytałam list Rity, byłam zaskoczona - okazało się, że ma jedynie 12 lat, a do tej pory rozmawiając z nią miałam wrażenie, że jest moją rówieśniczką. Rita dobrze porozumiewa się po angielsku i jest bardzo sympatyczna :) Szczególnie spodobał mi się sposób w jaki ozdobiła kopertę, aby nie wysyłać pierwszego listu w zwykłej i nudnej białej papierówce. 



 List dotarł niesamowicie szybko, bo w zaledwie tydzień. Zazwyczaj przesyłki z Chin docierają do mnie po 2-3 tygodniach, ale może to kwestia tego że tak mały list nie tkwił przez tydzień w Urzędzie Celnym.



Ta moneta to 1 fen, najmniejsza jednostka chińskiej waluty. Chiński Yuan dzieli się za 10 Jiao, a jeden Jiao na 10 fenów. Co przedstawia rewers monety? Jest to, jak można się domyślić, ryż :)




Dostałam też takie pocztówki - obydwie świetne! Na odwrocie kartki z aparatem Rita poinformowała mnie, że chińczycy, zamiast klasycznego "cheese" do robienia zdjęcia mówią "kachaa" :)

Poza listem od Rity w skrzynce leżały również dwie kartki - w tym jedna (pierwsza kwadratowa w mojej kolekcji) z PostcardsUnited. Byłam mile zaskoczona krajem, z którego została wysłana, bowiem były to Czechy. Zawsze najpierw patrzę na tył kartki, kolejną miłą niespodziankę miałam więc, gdy odwróciłam pocztówkę, by zobaczyć widniejący na niej obrazek:


Jako posiadaczka trzech kotów, w tym jednego łobuza, nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Choć kota niewątpliwie byłoby mi szkoda, gdyby miał bliższe spotkanie z kaktusem, zdjęcie na pocztówce jest niesamowicie komiczne, kiedy wie się, jak uparte i zawzięte potrafią być te stworzenia. Kartka szła do mnie tydzień, co jest standardowym czasem dla pocztówek na trasie Czechy-Polska (przynajmniej dla mnie, mieszkającej w Szczecinie).

Obydwa te cudeńka dotarły w zeszłym tygodniu - ten tydzień jeszcze trwa, wstrzymam się więc chwilowo z wrzucaniem całej reszty. A jest co pokazywać, bo dotarł między innymi słodyczowy swap z Litwy, na temat którego mam wiele do powiedzenia...


poniedziałek, 2 lutego 2015

4 kartki

To już końcówka moich pocztówkowych zapasów i teraz będę starała się uzupełniać bloga na bieżąco, jeśli - rzecz jasna - będę miała czym. W tym tygodniu skrzynka była pełna pocztówek i listów, jednak najpierw chciałam wrzucić tu zaległe kartki, niektóre jeszcze z wakacji 2014... 
Wróciłam do postcrossingu w pięknym stylu, niemal doszczętnie opróżniając swó portfel. Czasem ludzie pytają, czy nie szkoda mi pieniędzy na takie hobby, ja jednak odpowiadam zawsze to samo - czemu miałoby być mi szkoda, skoro w zamian dostaję tyle samo, a nawet więcej? 
To niesamowita sprawa, dostać odręcznie wypisaną kartkę z miejsca, do którego zapewne nigdy nie dotrę, od nieznanej mi osoby, która jednak z prostej sympatii wysyła pocztówkę z miłymi słowami...
A jakie są wasze poglądy? Czy traktujecie to hobby jedynie jako kolekcjonowanie kartek, czy bierzecie pod uwagę wszystkie towarzyszące temu emocje? :)



Ryga od Nataliji, 50-letniej postcrosserki z Łotwy. Nie jestem wielką miłośniczką kartek multiview, bo zdjęcia są małe i nie można się zbyt dobrze im przyjrzeć, ta jednak przypadła mi do gustu, zdjęć nie jest za dużo, są też wystarczająco dobrej jakości (na zdjęciu niestety wręcz przeciwnie) aby zobaczyć, co przedstawiają.


Świetna kartka z Finlandii, przedstawiająca chłopca w tradycyjnym stroju. Wysłana została z małej miejscowości Vantaa, położonej w pobliżu Helsinek. 15 dni zajęło pocztowcom dostarczenie do mnie tej uroczej pocztówki, z miejsca położonego prawie tysiąc kilometrów od mojego miasta.



Istny rarytas - pocztówka prosto z Algierii, 10 co do wielkości największego państwa świata, przedstawiająca lokalne dziecko w tradycyjnym stroju, z wieloma ozdobami na głowie i ubraniu. Zdobyłam ją poprzez wymianę w grupie Facebookowej. Traf chciał, że miałam na wymianę kartkę przedstawiającą muszle z Morza Bałtyckiego, a Fethi szukał pocztówek o tematyce morskiej. W zamian zaoferował mi to cudeńko - jak na tak egzotyczny kraj, kartka nie szła nawet długo - około 10 dni.


Pocztówka z obrazem Jean-Honore Fragonarda, która przyszła do mnie z Niemiec. Lubię kartki przedstawiające obrazy, zwłaszcza te XVIII i XIX-wieczne, ta nie jest więc wyjątkiem. Pomimo niewielkiego dystansu, bo raptem 300 kilometrów, kartka szła 10 dni. Wysłała ją Saskia, nauczycielka ze szkoły podstawowej w małej miejscowości Lengede.


sobota, 31 stycznia 2015

Czym są swapy? Jak brać w nich udział?

Służby pocztowe chyba ostatnio mi sprzyjają, bo wszystkie przesyłki docierają zarówno do mnie, jak i do adresatów dużo szybciej. Parę dni temu w mojej skrzynce pojawiła się paczuszka z Finlandii, a w niej - herbaty z wymiany.
Wiele waszych pytań odnośnie moich herbacianych i słodyczowych wymian sprawiło, że postanowiłam napisać dłuższego posta o tym jak zacząć przygodę z takimi wymianami, co robić, aby koszta owych wymian nie doprowadziły nas do szału i jakich stron używać, by mieć pewność że wymiana wypali. Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą wam zacząć przygodę ze swapami, bo jest to rzecz naprawdę przyjemna i dzięki niej można spróbować wielu mniej lub bardziej egzotycznych rzeczy.

Oto, co dotarło do mnie z Finlandii:


Herbaty - uwaga - bez aromatów, z suszonych truskawek i  pomarańczy, a także "Tiikerin Paivauni" (sen Tygrysa), mieszanka tak dobra, że myślę o sprowadzeniu sobie kilku pudełek.
Herbaty dostałam z oficjalnego herbacianego taga na Postcrossing.com, o którym parę słów już za chwilę (za kilka linijek :>)

Czym są swapy? Jak brać w nich udział?

Swap to angielskie słowo określające szybką wymianę. Może to być wymiana pocztówek, słodyczy, ale nie tylko - istnieje wiele stron i grup internetowych poświęconych wymienianiu się np. ręcznie malowanymi obrazami, a nawet rzeźbami. Ja, z racji niewielkiego talentu, nie biorę udziału w typowo artystycznych swapach, ale może ktoś z was czuje się na siłach, aby posłać komuś ręcznie namalowaną kartkę z polskim pejzażem? A może chcielibyście otrzymać ręcznie wydziergane, lapońskie skarpetki? Swapy umożliwiają nam zdobycie wielu rzeczy, a także podzielenie się nimi z innymi.

Jak zacząć przygodę?

Jest wiele stron internetowych, poprzez które można znaleźć ludzi chętnych do wymieniania się różnymi rzeczami - od pocztówek po kilogramowe paki słodyczy i lokalnych przekąsek.

1. Swap-bot

Swap-bot to chyba najpopularniejsza strona tego typu, zrzeszająca jednak głównie Amerykanów i Kanadyjczyków, nie można więc liczyć na otrzymanie czegoś egzotycznego. Mimo to, swap-bot posiada wiele kategorii, w których organizowane są wymiany. Od ręcznie wykonanych pocztówek i tzw. "destash swapów" (czyli wysyłacie osobie artykuły papiernicze, których nie potrzebujecie i zalegają wam w szafkach, a w zamian dostajecie ich "resztki" - świetna sprawa aby dostać ładne papeterie, koperty czy naklejki) po herbaty czy... perfumy!
Ja osobiście najczęściej biorę udział w destashach i wymianach herbacianych. 
Tu możecie być pewnym, że otrzymacie przesyłkę, ponieważ za każdy swap wystawia się użytkownikowi "ocenę" - jeśli otrzyma zbyt wiele negatywnych opinii, nie może brać udziału w kolejnych wymianach i regularnie otrzymuje "przypominacz" o wysłaniu przesyłki.

2. Interpals

Interpals poznało chyba wielu z was - jest to strona której pierwotnym celem było poznawanie nowych ludzi z całego świata i pisanie z nimi wiadomości, maili, czy listów. Teraz wiele osób w profilu wpisuje, że są chętni na wymiany pocztówek, map, czy słodyczy. Warto wtedy napisać do takiej osoby i zapytać, czy byłaby chętna do współpracy :) Ostatnimi czasy jednak pojawia się tam wielu oszustów i wyłudzaczy danych, należy więc być ostrożnym. Nigdy też nie mamy gwarancji, że druga osoba faktycznie wyśle to, co obiecała. Sama korzystam z Interpals, ale wymieniam się dopiero, gdy zapoznam się lepiej z daną osobą.

3. Postcrossing.com

Najlepsze miejsce na jakiekolwiek wymiany. Można tam dokonać trade'u, czyli bezpośredniej wymiany z konkretną osobą lub pobawić się w tagi. Tym, którzy tagów nie znają, wyjaśniam: wybiera się temat, który nas interesuje np. herbaciany, czekoladowy, pocztówkowy i piszemy w temacie posta. Wysyłamy rzeczoną rzecz osobie, która wypowiedziała się przed nami, czyli ją "tagujemy", a my otrzymujemy paczuszkę od osoby która napisze posta po nas. Ja w ten sposób otrzymałam już herbaty z Finlandii i Ukrainy, a w drodze do mnie są litewskie słodycze. Jest to w miarę bezpieczny sposób wymiany, bowiem osoby, które nic nie wysłały, są zgłaszane do administratora i blokowane, a czasem organizator (pierwsza osoba która zaczęła taga) wysyła coś na pocieszenie poszkodowanemu. Nie trzeba znać dobrze angielskiego, aby sobie poradzić. Wystarczy wpisać "tag <nazwa użytkownika nad nami>" i w wiadomości prywatnej poprosić o adres tejże osoby.

Lista najciekawszych i aktywnych tagów:



Niektórzy myślą sobie pewnie że takie wymiany są bardzo kosztowne, ale to nieprawda - ja większość wysyłam listem poleconym, w dużej kopercie bąbelkowej i nigdy nie było z tym żadnego problemu. Docierały nawet prawie kilogramowe paczuszki posłane jako ekonomiczny list. Najbardziej zachwyceni naszymi słodyczami są zazwyczaj azjaci, dla których ponoć nawet nasze draże Korsarz są niesamowicie egzotyczne.
Jeśli przekonałam kogoś z was i zaczniecie takie wymiany - dajcie koniecznie znać, czy jesteście zadowoleni :)
Dla mnie wielką frajdą jest otrzymanie czegoś, czego nie byłabym w stanie dostać w Polsce. To jak podróżowanie bez wychodzenia z domu. Mam na przykład magnes na lodówkę ze Sri Lanki, a wiem dobrze że na podróż tam raczej nie będzie mnie zbyt prędko stać. Mogłam też dzięki temu spróbować łotewskich batoników, południowoafrykańskiej czekolady i japońskiej sojowej gumy do żucia... I całej masy herbat, od Włoch po Finlandię i od Kanady po Ukrainę :)

wtorek, 27 stycznia 2015

Kolejne pocztówki + swap z Kanady

Po kolejnych kilku dniach nieobecności przybywam, by pochwalić się kolejnymi zdobyczami. Część z nich, co prawda, przyszła do mnie już dawno, ale dopiero jakiś czas temu zeskanowałam moją kolekcję.


Przepiękny lisek prosto z Michigan, USA. Z drugiej strony pocztówki nadawczyni, Jen, nakleiła jeszcze obrazek z wilczym szczeniakiem. Kartka spełnia nie tylko moją prośbę o urocze pocztówki, ale również o kartki z czymś specyficznym dla regionu - zarówno wilków jak i lisów jest w całym stanie bardzo dużo.


Kartka z Mechelen w Belgii, wysłana przez 52-letnią postcrosserkę Hildę. Poza pocztówkowaniem, Hilda tak jak ja lubi czytać książki i szydełkować. Na zdjęciu wbazylika Najświętszej Marii Panny z Hanswyck.


Tu niespodzianka - po rzuceniu okiem na tę pocztówkę byłam święcie przekonana, że przyszła z Danii. Nazwa miasta nie skojarzyła mi się w ogóle z Niemcami, mimo że stamtąd została nadana. Wilhelmshaven mieści się w północno-zachodniej części Niemiec, w Dolnej Saksonii. 


A teraz pora na najświeższą paczuszkę, prosto ze skrzynki. Poniżej niespodzianka z wymiany dokonanej przez stronę swap-bot. Polecam ją wszystkim, którzy chcieliby wymienić się czymś innym niż standardowe kartki - można tam nawet otrzymać od kogoś piekny rysunek, materiały do scrapbookingu, herbaty, a nawet perfumy.


Kanada - po raz pierwszy w mojej kolekcji. 


Kartki z kalendarza z Grumpy Catem - byłam oczarowana. Nie dość, że lubię koty, to jeszcze przyznam że obrazki trafiły w moje poczucie humoru... ;)


To na środku to mapa rowerowa północnej części Vancouver, turystyczna ciekawostka. Sama niezbyt często jeżdżę rowerem, a jeśli już to miejskim i tylko na uczelnię, ale moi rodzice są zapalonymi rowerzystami. Mapka więc spodobała się nie tylko mi.
Ps. Vancouver ma naprawdę dużo ścieżek i tras rowerowych!


No i, obowiązkowo, pocztówka, przedstawiająca zdjęcie (niestety nie całego) miasta z lotu ptaka.



Czekam na kolejny herbaciany swap z oficjalnego forum Postcrossing - tym razem ja posyłałam herbaty na Ukrainę (co zabawne, do Aleksandra, który wcześniej wysyłał je do mnie) a otrzymać mam je z Finlandii. Wzięłam też udział w wymianie słodyczy i osobą, do której mam posłać jakieś polskie smakołyki jest Finka. Do mnie natomiast słodycze lecą z Litwy.
Nie mam pojęcia, jakie słodycze są typowo polskie - do głowy przychodzą mi tylko krówki. Może coś podpowiecie? Japończycy zawsze są zachwyceni naszymi drażami, ale Finowie mają pewnie coś podobnego... ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Herbaty z dziś i nie tylko

Zapewne wspominałam już o tym, że nie wymieniam się jedynie pocztówkami - ba, pocztówki to ostatnio raczej mniejsza część mojego hobby. Ostatnimi czasy wkręciłam się w wymiany słodyczy i herbat. Jakkolwiek z przekąskami bywa różnie, bo umawiane swapy z Facebooka często nigdy nie docierają, tak herbaciane wymiany zawsze się sprawdzają. Dziś w skrzynce pojawiła się niewielka, szara koperta z Ukrainy - zupełnie niepozorna, ale skrywająca herbaciane niespodzianki prosto zza wschodniej granicy. Nie wiem, co powie na to mój chłopak, uparcie twierdzący że piję niezdrową wręcz ilość herbaty... ale ja jestem szczęśliwa :D



Moja minimalna (ale jednak) znajomość rosyjskiego pomogła mi w zrozumieniu ukraińskich napisów na torebkach. Dałabym sobie radę i bez tego, bowiem z drugiej strony każdej torebki jest ten sam napis po angielsku, ale sprawia mi frajdę odczytywanie takich napisów. Są to więc zielona herbata z miętą, czarna z bergamotką, zielona z limonką, zielona z jasminem oraz czekoladowo-truskawkowy rooibos.


Tu jeszcze kilka z herbat, które do mnie trafiły - niestety nie wszystkie, bo opakowania od części z nich wyrzuciłam, myśląc że pewnie mnie to hobby nie wciągnie. Z ciekawszych egzemplarzy są tu japońska wędzona zielona herbata, która smakowała jak kawa, waniliowa herbata Twinings (przyszła jednak z Włoch nie z Wielkiej Brytanii) oraz Olet Ihana, owocowy susz z Finlandii, od mojej koleżanki Jonny. Są tam też takie cuda jak włoska malina z echinaceą i dzika róża z Turcji :)
Dużo herbat - i to bardzo dobrych - dostałam z USA. Trafił się tam też taki cudak jak organiczna herbata ze skorupki kokosa i kakaowca... nie była zbyt dobra, ale podobno to herbaciany hit wśród amerykanów.

A wy, wymieniacie się czymś poza pocztówkami?

sobota, 17 stycznia 2015

Od Rosjii po RPA + znaczki z USA

Tym razem kartki które gościły w mojej skrzynce w okresie wakacyjnym. Nie było ich może wiele, ale niektóre z nich od razu zdobyły moje serce. 


Oto chyba najbardziej egzotyczna kartka w mojej kolekcji - przyleciała do mnie od postcrosserki Angie aż z RPA. Artystą, który wykonał obraz na pocztówkę jest Jaqui Edwards. Niestety nie znalazłam żadnych informacji na jej (jego?) temat w Internecie :(


Oto kartka z miasta Tuła w Rosji. Jest to reprint pocztówki z XIX wieku. Uwielbiam historię, a zwłaszcza stare zdjęcia, więc kartka szybko trafiła do moich ulubionych. Na odwrocie zamieszczone były informacje o widocznej na zdjęciu bramie na teren Tulskiego Kremla



Kolejna rosyjska kartka trafiająca w moje gusta - przedstawia ona księżną Marię Nikołajewną Romanowową, córkę cara Mikołaja I. Kim jest chłopiec na zdjęciu, niestety, nie wiem - na pocztówce nie było żadnej informacji na ten temat. A szkoda!


Hong-Kong po raz kolejny! Tym razem kartka przedstawia niebieskookiego kota. Nie mam pojęcia, jak nazywa się ta rasa, ale nie można odmówić jej przedstawicielowi uroku. Kartka pochodzi chyba z jakiejś specjalnej serii, bo nawet pole na kod pocztowy (w nieco innym miejscu niż na europejskich kartkach) jest... "kocie":


Dzisiaj chciałabym wam też pokazać, jakie znaczki znajdowały się na kopercie, którą dostałam ze swapu z USA:


Część, jak się okazało, to nie pocztowe znaczki, a jedynie naklejki mające na celu jdynie dekorację. Nie wiem do końca jak jest z wartością amerykańskich znaczków pocztowych, bo ponoć nie płaci się tam za znaczek, a za pieczątkę - czy ktoś z Was wie więcej na ten temat i mógłby mi to przybliżyć? :)

Jak się mają wasze skrzynki w tym tygodniu? U mnie, niestety, już drugi tydzień z rzędu nic :/