niedziela, 7 maja 2017

Malezyjska herbata, paczka z Danii i powrót Diddl.

  


 Poczta wciąż mnie nie rozpieszcza. Wręcz przeciwnie, jestem z nią raczej na bakier. Praktycznie za każdym razem, kiedy idę tam w celu kupienia ładnych kopert, znaczków, papeterii, czy czegokolwiek związanego z pisaniem listów, panie w okienku informują mnie, że takich rzeczy nie dostanę. Ale mogę kupić za to modlitewnik, haftowany ręcznik, pasek do spodni albo grę planszową dla przedszkolaków. ❤ Czas dostarczania przesyłek również bez zmian, nawet krajowe polecone idą prawie tydzień. Jak tylko konkurencja wprowadzi przesyłki międzynarodowe, przesiadam się.
Zaraz po majówce pojawiło się jednak wybawienie i w skrzynce zaczęły pojawiać się pocztówki. 

Wzięłam tym razem udział w "tajemniczej pocztówce" - wydarzeniu polegającym na wysłaniu pocztówki do dowolnej osoby biorącej udział, bez uprzedzania jej o tym. Sama idea miała polegać na zrobieniu komuś niespodzianki i wywołaniu uśmiechu, kiedy zobaczy ładną kartkę w skrzynce. U mnie zadziałało idealnie, bo skrzynka świeciła pustkami od dłuższego czasu.


Pierwszą kartkę przysłała mi Bea z Budapesztu, smerfowa kartka przyszła z Finlandii od Kirsi.


Ten niezwykły widoczek to wzgórze Glastonbury, na którym ze średniowiecznych zabudowań została tylko wieża klasztorna. Widok rodem z serialu Outlander :) Pocztówkę przesłała mi Cheryl z Wielkiej Brytanii, której ja wcześniej wysłałam kartkę z... dźwigami szczecińskimi :D



I dla kontrastu: egzotyczna karaibska wyspa Saint John od Kitty z USA i bliższe geograficznie rejony Harzu od Solveig z Niemiec. W górach tych podobno w noc Walpurgii zbierają się czarownice z całej Europy :)


Oczywiście pocztówki te nie były wszystkim, co trafiło do mnie od czasu napisania ostatniego posta. Cały czas wymieniam się herbatami i tym razem dostałam kilka naprawdę ciekawych egzemplarzy.


Z Holandii dotarły do mnie różne rodzaje: od pomarańczowego rooibosa, przez herbatę z jagodami goji i acai, bo klasyczny rumianek :)


Przesyłka z herbatami z Litwy zawierała nie tylko produkty ich lokalnych marek, ale też... Lawendowego Liptona i owocowego Loyda z polskiej edycja, jak i Owocową Linię prosto z Rosji. 

Prawdziwą sensację wywołały jednak herbaty prosto z Azji:


Choć przyszły z Malezji, zawierały nie tylko malezyjską zieloną herbatę, ale również ciekawostki takie jak koreańkie herbatki z brązowym ryżem i ekspresowy napar z gałęzi (!) morwy. Nie próbowałam ich jeszcze, ale zapowiadają się ciekawie. W paczuszce był też klasyczny zielony Lipton, ale z wietnamskiej edycji :)

Kilka dni temu pojawiła się też przesyłka z prywatnej wymiany z Ann z Danii, pełna smakołyków.


Ciasteczka? Fenomenalne. Nie dość, że z kawałkami czekolady, to jeszcze wypełnione kremem orzechowym. Kaloryczne, ale pyszne :) Duński batonik musli z morelą też był świetny, w przeciwieństwie do większości przekąsek tego typu dostępnych u nas nie był suchy jak wióry i faktycznie zawierał dużo owocu. Ann dorzuciła też kilka kocich pocztówek i absolutny hit mojego dzieciństwa, czyli papeterię z myszą Diddl. Pamiętam czasy podstawówki, kiedy każda dziewczynka obowiązkowo musiała mieć jakiś gadżet z tą postacią związany, a "karteczki" były na wagę złota. Ponoć gadżety z Diddl znów wkroczyły na niemieckie i austriackie rynki, więc kto wie, czy nie wróci i do nas? 

Od zimy pojawiło się też kilka listów, a na nich piękne znaczki i dekoracje. Aż żal człowieka łapie, że u nas tak estetyczne rzeczy ciężko dostać. 


Póki co byłoby to na tyle, ale w przyszłym miesiącu spodziewam się pocztowej powodzi - wpisałam się do wymiany papierniczej na Redditgifts, a także do kilku wymian herbacianych, włóczkowych (bo w wolnym czasie szydełkuję) i słodyczowych... Nie mogę się doczekać, chociaż wiem, że poczta każe mi pewnie czekać dłużej, niż powinnam... 
A jak wasze skrzynki i skrytki? Znów jestem do tyłu z blogami i znów widzę, że część z nich zniknęła. Szkoda, bo niektóre naprawdę lubiłam przeglądać!
Przypominam zainteresowanym rozpoczęciem przygody ze swapami i postcrossingiem, że mogą śmiało pisać do mnie z pytaniami - postaram się pomóc i udzielić informacji!

wtorek, 7 lutego 2017

Jak zacząć przygodę ze swapami? + zimowa poczta

Wiele razy spotkałam się z pytaniami typu "Skąd masz tyle herbat z zagranicy?" "Kupujesz to wszystko online?" czy "Jak zdobywasz znajomych do wymian?". Staram się każdemu pytającemu odpowiadać na tyle zrozumiale, na ile się da, pomyślałam jednak, że może łatwiej będzie napisać posta ze szczegółowym objaśnieniem tematu. Podobnego posta napisałam rok temu, aczkolwiek pomyślałam, że warto będzie przybliżyć wam temat podobnie i objaśnić kilka dodatkowych rzeczy.


(Przykładowy swap kosmetykowy, zdjęcie z bloga Famous in Japan)


JAK ZACZĄC PRZYGODĘ ZE SWAPAMI?

1. Czym jest swap?

Swap to angielskie słowo określające szybką wymianę. Może to być wymiana pocztówek, słodyczy, ale nie tylko - istnieje wiele stron i grup internetowych poświęconych wymienianiu się. Są grupy do wymian kosmetykowych, biżuteryjnych, handmade... 

2. Jak zacząć?

Najprostszą drogą jest oczywiście Facebook. W większości przypadków wystarczy dodać się do grupy, zamieścić tam ogłoszenie w którym napiszemy, czego szukamy i w jakim budżecie chcemy się zmieścić (lub z jakiego kraju chcielibyśmy otrzymać przesyłkę) i czekać, aż zgłosi się chętny. W związku z tym, że ciężko zweryfikować użytkownika na takim portalu, dobrze jest zorientować się, czy osoba, która chce się z nami wymienić, jest tym za kogo się podaje. W większości grup istnieją listy "good swappers" , czyli osób, które są polecane przez innych i przesyłki których zawsze docierają do adresata. Są też oczywiście listy osób, z którymi wymian się nie poleca, z racji wysyłania paczek z opóźnieniem, o zaniżonej wartości lub nie wysyłania ich wcale. 
Największa grupa międzynarodowa zrzeszająca swapperów to Parcel Swap International.
Można też zarejestrować się na forum Postcrossing.com i tam, w odpowiednim dziale wymieniać się z użytkownikami. Wymaga to jednak pewnej znajomości języka angielskiego, ponieważ całe forum i jego funkcje są anglojęzyczne. Większość wymian działa tam zresztą na zasadzie "tagów" - czyli my wysyłamy przesyłkę do osoby która napisała komentarz nad nami, a do nas wysyła osoba, która skomentuje posta kolejna. Wymiana adresów odbywa się w wiadomościach prywatnych.
Kolejną stroną, z której można skorzystać jest swap-bot. Swap-bot jest bardzo intuicyjny, jednak większość użytkowników jest ze Stanów Zjednoczonych, ciężko więc o różnorodność w swapach. Nie możemy też sami zdecydować, z kim chcemy się wymieniać: dołączamy do zorganizowanego swapu i tam administrator dobiera nam partnera do wymiany. Jest jednak większa pewność, że nie zostaniemy oszukani, bo administratorzy kontrolują wymiany na bieżąco i użytkownicy, którzy oszukują, szybko są banowani.

3. Jakie są koszta?

Koszta są takie, jakie sami ustalimy. Jeśli masz w portfelu 40 zł i chcesz wydać je na taką wymianę, możesz zamieścić ogłoszenie w grupie i napisać, że koniecznie chcesz zmieścić się w takiej a takiej kwocie (najlepiej podawać wartość w dolarach lub euro, tak, aby inni uzytkownicy mogli łatwo zorientować się, ile to jest). Pamiętaj jednak, że do kosztu wymianu NIE DOLICZA SIĘ kosztu przesyłki. W różnych krajach koszta wysyłki za granicę drastycznie się różnią, dlatego w dobrym tonie jest nie wliczanie tego kosztu do wartości przesyłki. 
Nie trzeba oczywiście wydawać na takie wymiany dziesiątek złotych! Na swap-bocie i forum Postcrossing często pojawiają się drobne wymiany słodyczowe, w których należy wysłać drugiej osobie tabliczkę czekolady lub 5 torebek zafoliowanej herbatki. Analogicznie jest z kosmetykami (np. jedna buteleczka lakieru do paznokci czy paletka cieni do powiek) i wszystkim innym (książka za książkę, naklejki za naklejki, itd.).

4. Czy muszę swojego swapa wysyłać jako paczkę?

Absolutnie nie! Nie daj się naciągnąć na poczcie na kosztującą dziesiątki złotych paczkę! Większość rzeczy da się zapakować do dużej bąbelkowej koperty, płaskiego kartonu lub owinąć papierem do pakowania i nadać jako list. Wystarczy, że zmieszczą się w określonych kryteriach (do 2kg) i rozmiarach (tu nie jestem pewna, ale nigdy jeszcze nie zdarzyło się abym coś przekroczyła). Oczywiście ważąca kilogram przesyłka kosztuje już sporo (ok. 30 zł), aczkolwiek np. swapy herbaciane ważące do 50g można wysłać już za 5 zł listem ekonomicznym. Jeśli chce się mieć jednak pewność (i potwierdzenie dla drugiej osoby!) że przesyłka dotrze na miejsce, a my nie dostaniemy łatki oszusta, warto dorzucić kilka złotych i nadać przesyłkę listem poleconym.
________________________________________________________________

Skoro już wyjaśniłam wam co i jak, czas na trochę prywaty :) Ostatnio przychodziły do mnie głównie prywatne listy, a niewiele swapów, aczkolwiek zebrała się całkiem spora ilość kartek świątecznych z różnych stron świata:


 Dotarła do mnie też pocztówka z Wietnamu, pierwsza w mojej kolekcji! Dostałam ją od dziewczyny z Polski, która studiuje i mieszka w Wietnamie. O jej podróżach (jak i życiu w Wietnamie) możecie poczytać na jej blogu TUTAJ.



Planuję wrócić do swapów już niedługo - w lutym mam niemalże wolne od uczelni, mogę więc bardziej skupić się na hobby, niż zazwyczaj. Mam też w końcu okazję do nadrobienia blogowych zaległości, więc chętnie poczytam, co pisaliście na swoich blogach i co trafiło ostatnio do waszych skrzynek :)