piątek, 6 czerwca 2014

Mucha, finski kolaż i Buenos Aires

Ostatnio dość długo mnie tu nie było, bo - niestety - skrzynka świeciła pustkami. Teraz jednak "nasypało" się całkiem sporo fajnych rzeczy :) Przede wszystkim przyszła swap-paczka z Niemiec (której zdjęcia straciłam...) w której był cudny stojak na pocztówkę w kształcie sowy, mnóstwo słodyczy i kartka ze ślicznymi szczeniakami.
Potem przyszła pocztówka z USA. Od razu wskoczyła do moich ulubionych, bo jest to kartka z obrazem Alfonsa Muchy, którego uwielbiam.


Parę dni później listonosz przyniósł wyczekiwane dwa listy - jeden od Dani z Buenos Aires, drugi od Mari z Finlandi, która na Postcrossing.com poprosiła mnie o... swap ulotek i wycinków z gazet :)




Dani nie mogła nigdzie dostać ładnej papeterii, dlatego... ozdobiła ją sama rysunkami lokalnych ptaków :)



Mari pasjonuje się językami obcymi i chce poznać ich jak najwięcej, dlatego poprosiła o wysłanie jej różnych rzeczy w języku polskim - ulotek, kart z podręczników, gazet... 


Póki co było to wszystko, co dotarło do mnie przez ostatnie dwa tygodnie. Wiele moich przesyłek nie dotarło, a na poczcie dowiedziałam się że... "mogły nie dotrzeć, skoro napisałam nazwę kraju po angielsku, bo pracownicy poczty nie muszą znać języków obcych" !!! Jestem bardzo niemile zaskoczona. Wydaje mi się że nie jest ciężko zrozumieć że "Finland" to "Finlandia", a skrót USA zna chyba każdy człowiek...

Ostatnio udało mi się nawet otworzyć własny mini-sklepik pocztówkowy na allegro. W przyszłym tygodniu jadę dodrukowywać nowe wzory, bo wszystko okazało się być większym sukcesem niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że uda mi się wnieść trochę zróżnicowania do polskiego postcrossingowego środowiska :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Kwiecien/Maj

Ostatnimi czasy nie mam z Pocztą łatwo... Wiele listów do mnie nie dotarło, w tym długo wyczekiwana paczka z Hong Kongu. Moje pocztówki też giną i czasem zdaje mi się, że chyba powinnam zrezygnować z tego hobby.
Ale nie można zbyt długo rozpisywać się na temat negatywnych stron postcrossingu - pora na plusy, czyli to, co w mojej skrzynce pojawiło się przez ostatnie 2-3 tygodnie.

Kartka z Rosji - nie dość, że śliczna (wspominałam już, że lubię misie?) to jeszcze ozdobiona na odwrocie pięknymi pocztówkami z rosyjskimi motywami. Mało tego, na znaczku był Winni Puh, czyli rosyjski odpowiednik Kubusia Puchatka. Kartka przyszła od Walentyny z Moskwy, w rekordowym jak na rosyjskie kartki czasie 7 dni!

Kwiaty kwitnącej wiśni przyszły, rzecz jasna, z Japonii, od mojej penpalki Anri. Przyszła kilka dni później niż paczka, w której Anri wysłała mi podręczniki do japońskiego i pisaki. Dowiedziałam się przy okazji, że japończycy nie mogą (czy też nie powinni) do paczek dołączać listów ani pocztówek.

Kryvyi Rih (Krzywy Róg) - Ukraina. Ładna turystyczna kartka od mojej rówieśniczki, Julii, studiującej pedagogikę. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że pocztówka przyszła w kopercie - okazało się jednak, że Julia dołączyła do niej... bilet tramwajowy! Jest to pierwsza "oficjalna" kartka, do której ktoś dołączył coś takiego :)


Berlin, Niemcy. Niby tylko 150 km, a kartka szła ponad tydzień. Dostałam ją od Gabi, która już raz wysłała mi pocztówkę - tę z leśnym elfem :) Załapałam się na listę "ulubionych" postcrosserów owej pani, którym ze swej wycieczki do stolicy Niemiec rozsyłała widokówki.

Kartka, która wyjątkowo nie przyszła pocztą. Dostałam ją od stosunkowo niedawno poznanego znajomego i jestem przeszczęśliwa. Była to 25 kartka która dołączyła do mojej kolekcji :)

I znowu niedźwiadki! Tym razem z Plymouth w Wielkiej Brytanii, od Helen, rówieśniczki mojej mamy. Pocztówka podróżowała 9 dni, a więc dotarła do mnie wyjątkowo szybko, szczególnie że po drodze mieliśmy długi weekend.


Taką kartkę wysłała mi Margriet z Holandii. Ta pocztówka również szła 9 dni. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy wyciągnęłam ją ze skrzynki - dotarła do mnie dziś, na dzień przed maturą z matematyki, której bardzo się boję. Ale taka podkowa na pewno przyniesie mi szczęście :)


Tajemnicza pocztówka! Nie jest to kartka z oficjalnego Postcrossingu, bo ani nie ma ID, ani taka kartka nie powinna do mnie dotrzeć. Nie jest to też pocztówka od nikogo z Interpals. Chciałabym dowiedzieć się, od kogo przyszła, ale jedyną wskazówką jest podpis - Angelique, Berlin.


Przesyłka od mojej znajomej z Finlandii, Jonny. Poznałyśmy się kiedyś przy okazji internetowej konwersacji na temat Sherlocka produkcji BBC. Od dłuższego czasu utrzymujemy regularny kontakt, to jednak pierwsza nieinternetowa wiadomość, jaką od niej dostałam :) W paczuszce była zrobiona przez Jonnę włóczkowa bransoletka, herbatka o wdzięcznej nazwie "Jesteś cudowna!" i anyżowo-jagodowy batonik, smakujący naprawdę nieźle :)

I to by było na tyle - mam nadzieję że niedługo dostanę i te listy, które zaginęły po drodze! Tymczasem sama muszę na kilka odpisać - w tym tygodniu kawałki Polski polecą do Shawny z USA, Prang z Tajlandii i Yun Jin z Korei Południowej :)

Happy Postcrossing!






wtorek, 15 kwietnia 2014

Nakhon Ratchasima, Tajlandia

Po raz kolejny napisała do mnie Maprang z Tajlandii, którą poznałam przez serwis Interpals. Tym razem uraczyła mnie pysznymi ciasteczkami, bardzo podobnymi do Oreo i kolejną masą zdjęć ze swojego regionu!

Znaczek ze słoniem, który z tego co się orientuję, jest zwierzęciem narodowym Tajlandii. Coś jak nasz bocian :)


Maprang ozdabia listy rysunkami i zawsze używa kolorowych pisaków :)


Zdjęcia z festiwalu Song Kran, będącego czymś w rodzaju Sylwestra i Lanego Poniedziałku jednocześnie


Ulotka o rejonie Nakhon Ratchasima, z którego pochodzi Maprang.

Klasyczne tajskie dania, wyglądające niesamowicie. Ciekawe, czy dla Tajów równie egzotycznie wyglądałby nasz schabowy z ziemniakami... :)

No i rzeczone ciasteczka - ich nazwa to "Sumo" i smakują podobnie do naszych Oreo, choć są nieco słodsze i dużo mniejsze. Paczuszka zawiera sześć małych ciastek :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Pierwsza polowa kwietnia

Pod koniec marca byłam przekonana, że w najbliższych dniach nic więcej do mnie nie przyjdzie... I tak było - dopiero przedwczoraj przyszło kilka pocztówek, a wczoraj... niespodzianka od penpalki z Japonii i kartka z Tajwanu.

Nie tak dawno przyszła również moja wygrana z Facebookowej loterii - paczuszka z niespodziankami z RPA!






Poza znaczkiem i monetami nadawczyni listu Nathalie dodała również miniaturową flagę RPA i ciekawe słodycze - coś w rodzaju pianki w czekoladzie w kształcie wielkanocnego jajka (oczywiście dotarło zupełnie płaskie), cukrowego lizaka i kilka gum balonowych :) Była też saszetka syropu multiwitaminowego - nigdy wcześniej takiego nie widziałam.

Przyszło też kilka pocztówek:


  Stacja Huwei, Tajwan.


Irlandia Północna. Miejsca, w których kręcono serial "Gra o Tron". Nie oglądałam, ale jestem fanką serii książkowej. Winter is coming!


Kartka prosto z wyspy Borneo, na której leży Malezja. Szła do mnie baaardzo długo, spodziewałam się, że w ogóle nie dotrze, a tu niespodzianka!
 


Przepiękna kartka z rosyjskim kotkiem, z ustawionej wymiany.

A teraz moja niespodzianka, od siedemnastoletniej Anri z Japonii. Zdarzyło nam się rozmawiać o nauce jezyków obcych i wspomniałam, że uczyłam się kiedyś japońskiego, ale nie potrafiłam opanować kaligrafii. Anri postanowiła więc zrobić mi niespodziankę - wysłała mi podręczniki i pachnące pisaki!






Pisaki są niesamowite - każdy ma inny zapach (wiśnia, truskawka, guma balonowa i jagody) a na dodatek na każdym jest... miś! Aż szkoda będzie mi nimi pisać :)


Póki co to wszystko - ja sama w przyszłym tygodniu wysyłam paczkę na Sri Lankę i do Tajlandii.
A jak u was? Wysyłacie tylko kartki, czy paczki również?

Miłego postcrossowania!

poniedziałek, 31 marca 2014

Ostatnie dni marca...

Witam ciepło! :)
Na sam początek ważna informacja - wraz z kilkoma osobami z Postcrossingowej grupy na FB robimy zbiorowe zamówienie ze strony UlitCard.ru. Jeśli ktoś chciałby jeszcze dopisać się do zamówienia, proszę o kontakt! Zamówienie mamy już za 4 tysiące rubli, więc wysyłka z Rosji darmowa, a kartki nie kosztują więcej niż 80-90 gr za sztukę.

Dzisiaj moja skrzynka była baaaaardzo szczęśliwa - nie dość, że przyszła zamówiona przeze mnie książka, na którą czekałam (Terry Pratchett - Wyprawa Czarownic), to jeszcze poza nią czekały na mnie dwie piękne kartki i bardzo egzotyczny list!


Tę kartkę dostałam od Any-Marii z Sibiu w Rumunii. Przedstawia ona tzw. Sasów Siedmiogrodzkich, czyli potomków niemieckich osadników sprzed setek lat. Są oni ubrani w swoje tradycyjne stronie.


Te słodziaki przyszły do mnie z Brna w Czechach. Pani Hanka na odwrocie kartki napisała (zgodnie z moim życzeniem) o swoim zwierzaku - wesołym psiaku imieniem Charlie.



A oto i specjalność dnia dzisiejszego - list ze Sri Lanki! Szedł do mnie prawie miesiąc, ale najważniejsze że dotarł - wraz z prezentami - magnesem na lodówkę i drewnianym breloczkiem. Jak już wspominałam, uwielbiam słonie, więc byłam bardzo szczęśliwa :) Przysłał mi to młodszy kilka lat ode mnie chłopak imieniem Sujan.


No i parę słów o kartkach, które jakoś ominęłam lub przegapiłam - jedna "oficjana" z Rosji, a druga z ustawionego swapu... z Lublina! 

Śliczna kartka z obrazem Natalii Derevyanko od Kateriny z Rosji. Została wysłana z Togliatti - miasta, którego nazwa zawsze kojarzyła mi się bardziej z Włochami niż Rosją. A to dlatego, że nazwano miasto tak na cześć włoskiego komunisty Palmiro Togliattiego.



A to kartka z Lublina, a właściwie z miejscowości o nazwie Bychawa. Nadawczyni, Diana, bardzo się rozpisała, ale cieszy mnie to, bo lubię czytać, co mają do opowiedzenia o sobie i swoich miastach inni postcrosserzy :)

No i przyszedł też list z USA, od mojej rówieśniczki Shawny, z miasta o intrygującej nazwie Montezuma.
Zdjęcia, niestety, nie mam, ale również i ona napisała wiele o sobie, dzięki czemu znalazłyśmy kilka wspólnych tematów na kolejne listy. 


A jak miały się wasze skrzynki w ostatnich dniach tego miesiąca? :)

piątek, 28 marca 2014

Przesylki PoczTOVE

Swego czasu wspominałam (a może i nie?) że wygrałam zorganizowaną przez pewną Finkę loterię. Nagrodą był zestaw znaczków ze specjalnej, limitowanej edycji "Tove 100" upamiętniającej setną rocznicę urodzin autorki "Muminków". Zamiast spodziewanych samych znaczków przyszedł jednak piękny mini album ze zdjęciami i opisami, a także kopertami ze zdjęciem pisarki. Byłam zachwycona!







Znaczkami na kopercie, w której dotarła moja nagroda, byłam oczarowana - szczególnie tym po prawej. Jest piękny!



Udało mi się też zdobyć przepiękną kartkę z mapą Doliny Muminków, dostałam ją od innej Finki w zamian za leśną pocztówkę z NapiszKartke.pl :)
Wysłała mi ją Emmi - a na dodatek narysowała na niej uroczego Hatifnata!



Bardzo cieszy mnie, że coraz więcej tak ładnych egzemplarzy w mojej kolekcji :)
Niestety - kartki z Malezji, Sri Lanki i Portugalii, które już dawno miały dotrzeć, chyba nigdy do mnie nie trafią. Ale takie już uroki Postcrossingu - trzeba liczyć się z ryzykiem :)


Happy Postcrossing! :)