Nigdy nie należałam do ludzi cierpliwych, dlatego moje oczekiwanie na pierwszą pocztówkę było okresem codziennego zaglądania do skrzynki i zastanawiania się, skąd owa kartka przyjdzie.
W końcu nadeszła. 20 stycznia pojawiła się w mojej skrzynce taka oto kartka:
W końcu nadeszła. 20 stycznia pojawiła się w mojej skrzynce taka oto kartka:
Przyszła z Portland, w stanie Oregon, od dziewczyny o imieniu Kary. Kartka była ozdobiona ślicznymi naklejkami i choć byłam początkowo nieco rozczarowana, że przyszła akurat ze Stanów (liczyłam na coś bardziej egzotycznego na start... :] ) szybko doszłam do wniosku że kartka jest wspaniała.
Ps. góra na widokówce to wcale nie góra, a nieczynny wulkan :)
Kilka dni później listonosz przyniósł kolejną kartkę - ta była nadprogramowa, bowiem ja miałam tylko jedną zatwierdzoną kartkę, która dotarła do adresata.
Pocztówka z akwarelką Mińska do tej pory należy do moich ulubionych. Dotarła do mnie po dwóch tygodniach podróży, wysłana przez moją rówieśniczkę, Olgę, z Białorusi.
Byłam naprawdę oczarowana, a choć rodzina spodziewała się że zapał do Postcrossingu stracę rownie szybko, jak do wielu innych hobby, dalej byłam zafascynowana systemem wymiany pocztówek i czekałam na kolejną...
Życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga:)
OdpowiedzUsuńPierwsza kartka jest naprawdę śliczna! Ja również dopiero zaczełam i niecierpliwie czekam na pierwszą prawdziwą kartkę, bo póki co dostałam tylko (a może i aż) TYC z Niemiec.
OdpowiedzUsuń+ Również życze wytrwałości!
I zapraszam do siebie:
send-a-postcard.blogspot.com
Pierwsza pocztówka jest przepiękna :) Oh, pamiętam jak ja czekałam na pierwszą kartkę i jaka to była radość, jak ją otrzymałam :D
OdpowiedzUsuń