sobota, 31 stycznia 2015

Czym są swapy? Jak brać w nich udział?

Służby pocztowe chyba ostatnio mi sprzyjają, bo wszystkie przesyłki docierają zarówno do mnie, jak i do adresatów dużo szybciej. Parę dni temu w mojej skrzynce pojawiła się paczuszka z Finlandii, a w niej - herbaty z wymiany.
Wiele waszych pytań odnośnie moich herbacianych i słodyczowych wymian sprawiło, że postanowiłam napisać dłuższego posta o tym jak zacząć przygodę z takimi wymianami, co robić, aby koszta owych wymian nie doprowadziły nas do szału i jakich stron używać, by mieć pewność że wymiana wypali. Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą wam zacząć przygodę ze swapami, bo jest to rzecz naprawdę przyjemna i dzięki niej można spróbować wielu mniej lub bardziej egzotycznych rzeczy.

Oto, co dotarło do mnie z Finlandii:


Herbaty - uwaga - bez aromatów, z suszonych truskawek i  pomarańczy, a także "Tiikerin Paivauni" (sen Tygrysa), mieszanka tak dobra, że myślę o sprowadzeniu sobie kilku pudełek.
Herbaty dostałam z oficjalnego herbacianego taga na Postcrossing.com, o którym parę słów już za chwilę (za kilka linijek :>)

Czym są swapy? Jak brać w nich udział?

Swap to angielskie słowo określające szybką wymianę. Może to być wymiana pocztówek, słodyczy, ale nie tylko - istnieje wiele stron i grup internetowych poświęconych wymienianiu się np. ręcznie malowanymi obrazami, a nawet rzeźbami. Ja, z racji niewielkiego talentu, nie biorę udziału w typowo artystycznych swapach, ale może ktoś z was czuje się na siłach, aby posłać komuś ręcznie namalowaną kartkę z polskim pejzażem? A może chcielibyście otrzymać ręcznie wydziergane, lapońskie skarpetki? Swapy umożliwiają nam zdobycie wielu rzeczy, a także podzielenie się nimi z innymi.

Jak zacząć przygodę?

Jest wiele stron internetowych, poprzez które można znaleźć ludzi chętnych do wymieniania się różnymi rzeczami - od pocztówek po kilogramowe paki słodyczy i lokalnych przekąsek.

1. Swap-bot

Swap-bot to chyba najpopularniejsza strona tego typu, zrzeszająca jednak głównie Amerykanów i Kanadyjczyków, nie można więc liczyć na otrzymanie czegoś egzotycznego. Mimo to, swap-bot posiada wiele kategorii, w których organizowane są wymiany. Od ręcznie wykonanych pocztówek i tzw. "destash swapów" (czyli wysyłacie osobie artykuły papiernicze, których nie potrzebujecie i zalegają wam w szafkach, a w zamian dostajecie ich "resztki" - świetna sprawa aby dostać ładne papeterie, koperty czy naklejki) po herbaty czy... perfumy!
Ja osobiście najczęściej biorę udział w destashach i wymianach herbacianych. 
Tu możecie być pewnym, że otrzymacie przesyłkę, ponieważ za każdy swap wystawia się użytkownikowi "ocenę" - jeśli otrzyma zbyt wiele negatywnych opinii, nie może brać udziału w kolejnych wymianach i regularnie otrzymuje "przypominacz" o wysłaniu przesyłki.

2. Interpals

Interpals poznało chyba wielu z was - jest to strona której pierwotnym celem było poznawanie nowych ludzi z całego świata i pisanie z nimi wiadomości, maili, czy listów. Teraz wiele osób w profilu wpisuje, że są chętni na wymiany pocztówek, map, czy słodyczy. Warto wtedy napisać do takiej osoby i zapytać, czy byłaby chętna do współpracy :) Ostatnimi czasy jednak pojawia się tam wielu oszustów i wyłudzaczy danych, należy więc być ostrożnym. Nigdy też nie mamy gwarancji, że druga osoba faktycznie wyśle to, co obiecała. Sama korzystam z Interpals, ale wymieniam się dopiero, gdy zapoznam się lepiej z daną osobą.

3. Postcrossing.com

Najlepsze miejsce na jakiekolwiek wymiany. Można tam dokonać trade'u, czyli bezpośredniej wymiany z konkretną osobą lub pobawić się w tagi. Tym, którzy tagów nie znają, wyjaśniam: wybiera się temat, który nas interesuje np. herbaciany, czekoladowy, pocztówkowy i piszemy w temacie posta. Wysyłamy rzeczoną rzecz osobie, która wypowiedziała się przed nami, czyli ją "tagujemy", a my otrzymujemy paczuszkę od osoby która napisze posta po nas. Ja w ten sposób otrzymałam już herbaty z Finlandii i Ukrainy, a w drodze do mnie są litewskie słodycze. Jest to w miarę bezpieczny sposób wymiany, bowiem osoby, które nic nie wysłały, są zgłaszane do administratora i blokowane, a czasem organizator (pierwsza osoba która zaczęła taga) wysyła coś na pocieszenie poszkodowanemu. Nie trzeba znać dobrze angielskiego, aby sobie poradzić. Wystarczy wpisać "tag <nazwa użytkownika nad nami>" i w wiadomości prywatnej poprosić o adres tejże osoby.

Lista najciekawszych i aktywnych tagów:



Niektórzy myślą sobie pewnie że takie wymiany są bardzo kosztowne, ale to nieprawda - ja większość wysyłam listem poleconym, w dużej kopercie bąbelkowej i nigdy nie było z tym żadnego problemu. Docierały nawet prawie kilogramowe paczuszki posłane jako ekonomiczny list. Najbardziej zachwyceni naszymi słodyczami są zazwyczaj azjaci, dla których ponoć nawet nasze draże Korsarz są niesamowicie egzotyczne.
Jeśli przekonałam kogoś z was i zaczniecie takie wymiany - dajcie koniecznie znać, czy jesteście zadowoleni :)
Dla mnie wielką frajdą jest otrzymanie czegoś, czego nie byłabym w stanie dostać w Polsce. To jak podróżowanie bez wychodzenia z domu. Mam na przykład magnes na lodówkę ze Sri Lanki, a wiem dobrze że na podróż tam raczej nie będzie mnie zbyt prędko stać. Mogłam też dzięki temu spróbować łotewskich batoników, południowoafrykańskiej czekolady i japońskiej sojowej gumy do żucia... I całej masy herbat, od Włoch po Finlandię i od Kanady po Ukrainę :)

wtorek, 27 stycznia 2015

Kolejne pocztówki + swap z Kanady

Po kolejnych kilku dniach nieobecności przybywam, by pochwalić się kolejnymi zdobyczami. Część z nich, co prawda, przyszła do mnie już dawno, ale dopiero jakiś czas temu zeskanowałam moją kolekcję.


Przepiękny lisek prosto z Michigan, USA. Z drugiej strony pocztówki nadawczyni, Jen, nakleiła jeszcze obrazek z wilczym szczeniakiem. Kartka spełnia nie tylko moją prośbę o urocze pocztówki, ale również o kartki z czymś specyficznym dla regionu - zarówno wilków jak i lisów jest w całym stanie bardzo dużo.


Kartka z Mechelen w Belgii, wysłana przez 52-letnią postcrosserkę Hildę. Poza pocztówkowaniem, Hilda tak jak ja lubi czytać książki i szydełkować. Na zdjęciu wbazylika Najświętszej Marii Panny z Hanswyck.


Tu niespodzianka - po rzuceniu okiem na tę pocztówkę byłam święcie przekonana, że przyszła z Danii. Nazwa miasta nie skojarzyła mi się w ogóle z Niemcami, mimo że stamtąd została nadana. Wilhelmshaven mieści się w północno-zachodniej części Niemiec, w Dolnej Saksonii. 


A teraz pora na najświeższą paczuszkę, prosto ze skrzynki. Poniżej niespodzianka z wymiany dokonanej przez stronę swap-bot. Polecam ją wszystkim, którzy chcieliby wymienić się czymś innym niż standardowe kartki - można tam nawet otrzymać od kogoś piekny rysunek, materiały do scrapbookingu, herbaty, a nawet perfumy.


Kanada - po raz pierwszy w mojej kolekcji. 


Kartki z kalendarza z Grumpy Catem - byłam oczarowana. Nie dość, że lubię koty, to jeszcze przyznam że obrazki trafiły w moje poczucie humoru... ;)


To na środku to mapa rowerowa północnej części Vancouver, turystyczna ciekawostka. Sama niezbyt często jeżdżę rowerem, a jeśli już to miejskim i tylko na uczelnię, ale moi rodzice są zapalonymi rowerzystami. Mapka więc spodobała się nie tylko mi.
Ps. Vancouver ma naprawdę dużo ścieżek i tras rowerowych!


No i, obowiązkowo, pocztówka, przedstawiająca zdjęcie (niestety nie całego) miasta z lotu ptaka.



Czekam na kolejny herbaciany swap z oficjalnego forum Postcrossing - tym razem ja posyłałam herbaty na Ukrainę (co zabawne, do Aleksandra, który wcześniej wysyłał je do mnie) a otrzymać mam je z Finlandii. Wzięłam też udział w wymianie słodyczy i osobą, do której mam posłać jakieś polskie smakołyki jest Finka. Do mnie natomiast słodycze lecą z Litwy.
Nie mam pojęcia, jakie słodycze są typowo polskie - do głowy przychodzą mi tylko krówki. Może coś podpowiecie? Japończycy zawsze są zachwyceni naszymi drażami, ale Finowie mają pewnie coś podobnego... ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Herbaty z dziś i nie tylko

Zapewne wspominałam już o tym, że nie wymieniam się jedynie pocztówkami - ba, pocztówki to ostatnio raczej mniejsza część mojego hobby. Ostatnimi czasy wkręciłam się w wymiany słodyczy i herbat. Jakkolwiek z przekąskami bywa różnie, bo umawiane swapy z Facebooka często nigdy nie docierają, tak herbaciane wymiany zawsze się sprawdzają. Dziś w skrzynce pojawiła się niewielka, szara koperta z Ukrainy - zupełnie niepozorna, ale skrywająca herbaciane niespodzianki prosto zza wschodniej granicy. Nie wiem, co powie na to mój chłopak, uparcie twierdzący że piję niezdrową wręcz ilość herbaty... ale ja jestem szczęśliwa :D



Moja minimalna (ale jednak) znajomość rosyjskiego pomogła mi w zrozumieniu ukraińskich napisów na torebkach. Dałabym sobie radę i bez tego, bowiem z drugiej strony każdej torebki jest ten sam napis po angielsku, ale sprawia mi frajdę odczytywanie takich napisów. Są to więc zielona herbata z miętą, czarna z bergamotką, zielona z limonką, zielona z jasminem oraz czekoladowo-truskawkowy rooibos.


Tu jeszcze kilka z herbat, które do mnie trafiły - niestety nie wszystkie, bo opakowania od części z nich wyrzuciłam, myśląc że pewnie mnie to hobby nie wciągnie. Z ciekawszych egzemplarzy są tu japońska wędzona zielona herbata, która smakowała jak kawa, waniliowa herbata Twinings (przyszła jednak z Włoch nie z Wielkiej Brytanii) oraz Olet Ihana, owocowy susz z Finlandii, od mojej koleżanki Jonny. Są tam też takie cuda jak włoska malina z echinaceą i dzika róża z Turcji :)
Dużo herbat - i to bardzo dobrych - dostałam z USA. Trafił się tam też taki cudak jak organiczna herbata ze skorupki kokosa i kakaowca... nie była zbyt dobra, ale podobno to herbaciany hit wśród amerykanów.

A wy, wymieniacie się czymś poza pocztówkami?

sobota, 17 stycznia 2015

Od Rosjii po RPA + znaczki z USA

Tym razem kartki które gościły w mojej skrzynce w okresie wakacyjnym. Nie było ich może wiele, ale niektóre z nich od razu zdobyły moje serce. 


Oto chyba najbardziej egzotyczna kartka w mojej kolekcji - przyleciała do mnie od postcrosserki Angie aż z RPA. Artystą, który wykonał obraz na pocztówkę jest Jaqui Edwards. Niestety nie znalazłam żadnych informacji na jej (jego?) temat w Internecie :(


Oto kartka z miasta Tuła w Rosji. Jest to reprint pocztówki z XIX wieku. Uwielbiam historię, a zwłaszcza stare zdjęcia, więc kartka szybko trafiła do moich ulubionych. Na odwrocie zamieszczone były informacje o widocznej na zdjęciu bramie na teren Tulskiego Kremla



Kolejna rosyjska kartka trafiająca w moje gusta - przedstawia ona księżną Marię Nikołajewną Romanowową, córkę cara Mikołaja I. Kim jest chłopiec na zdjęciu, niestety, nie wiem - na pocztówce nie było żadnej informacji na ten temat. A szkoda!


Hong-Kong po raz kolejny! Tym razem kartka przedstawia niebieskookiego kota. Nie mam pojęcia, jak nazywa się ta rasa, ale nie można odmówić jej przedstawicielowi uroku. Kartka pochodzi chyba z jakiejś specjalnej serii, bo nawet pole na kod pocztowy (w nieco innym miejscu niż na europejskich kartkach) jest... "kocie":


Dzisiaj chciałabym wam też pokazać, jakie znaczki znajdowały się na kopercie, którą dostałam ze swapu z USA:


Część, jak się okazało, to nie pocztowe znaczki, a jedynie naklejki mające na celu jdynie dekorację. Nie wiem do końca jak jest z wartością amerykańskich znaczków pocztowych, bo ponoć nie płaci się tam za znaczek, a za pieczątkę - czy ktoś z Was wie więcej na ten temat i mógłby mi to przybliżyć? :)

Jak się mają wasze skrzynki w tym tygodniu? U mnie, niestety, już drugi tydzień z rzędu nic :/


niedziela, 11 stycznia 2015

Niemcy, Tajlandia i fiński dom mody

Trochę "staroci", które zagościły w mojej skrzynce dawno temu, kiedy pałałam niechęcią do prowadzenia tego bloga. Z racji powrotu do pocztówkowania postanowiłam wrzucić to, czego jeszcze tu nie było, a zatem:



Jedna z moich ulubionych kartek. Jest to reprint pocztówki z lat 20, reklamującej pierwsze fińskie modowe centrum handlowe, założone w latach 60 XIX wieku. Oryginalna kartka pochodzi z - jak można domyślić się po strojach pań na ilustracji - lat 30. 



Kartka z niemieckiego Stralsundu była miłą niespodzianką. Byłam w tym nadbałtyckim mieście parę lat temu i nie kupiłam sobie, niestety, żadnej pamiątki. Niby nie jest to daleki dystans, ale pocztówka szła tydzień.





Te trzy piękne kartki pochodzą z tajskiego regionu Nakhon Ratchasima i dostałam je od mojej penpalki Maprang, z którą już niestety urwał mi się kontakt. Przedstawiają one malownicze ujęcia z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejsc w tamtym regionie.



Do Berlina, jak i do Stralsundu, daleko nie mam, ale nie zmienia to faktu że nawet kartki z tych pobliskich miast mnie cieszą. Ta przedstawia kilka najpopularniejszych berlińskich miejsc, które odwiedzają chętnie turyści. Nigdy nie byłam zainteresowana tym miastem (wydawało mi się chyba za mało egzotyczne), ale ta kartka skłoniła mnie do poczytania o tych lokalizacjach. 

Dziś podliczałam moją pocztówkową kolekcję i wyszło, że mam ich ponad 50. Nie jest to może imponujący wynik w porównaniu z innymi postcrosserami, ale i tak jestem dumna z mojej kolekcji.
W tym tygodniu wróciłam do pocztówkowania, że tak powiem, z kopyta - sześć kartek i cztery listy. Chyba to lepsze, niż wysyłanie pojedynczej raz na jakiś czas... A wy jak robicie? Wysyłacie masowo, a potem relaksujecie się, czekając aż kartki przyjdą do was, czy wysyłacie regularnie, ale pojedynczo?


sobota, 10 stycznia 2015

Swapy i kartki niezidentyfikowane

Zdarzyło wam się kiedyś dostać kartkę i nie wiedzieć skąd? Jakiś czas temu dotarła do mnie pocztówka z Indonezji, ale nie mam pojęcia, dlaczego. Nie miała ID ani nie wspominała o Postcrossingu (zresztą przy nadmiarze 2 kartek nie spodziewałabym się kolejnej). Mógł to być jakiś baaardzo spóźniony swap, bo nie wymianiałam się już od ponad pół roku, ewentualnie ktoś wysyłał kartkę z innego kraju niż się deklarował. Kto wie?
W każdym razie, poniżej rzeczona kartka:


Postanowiłam dziś wrzucić też inne kartki ze swapów, co do których mam wątpliwości w kwestii daty. Nie pamiętam, kiedy która dotarła, a za skanowanie kolekcji zabrałam się dopiero dzisiaj. Jakość skanów nie jest może wspaniała, ale widać, jak ciekawe kartki udało mi się trafić :)

POLSKA:


 



USA:


Nie mam pojęcia, o co chodzi z tą pocztówką. Przypuszczam że reklamować miała jakiś amerykański motel. W każdym razie, jest to kartka "vintage", bo wydana została w latach 70.



Erfurt - miasto w centralnych Niemczech. Kartkę dostałam z wymiany na stronie Swap-Bot.




Kolejna "vintage" kartka - niezły rarytas, bowiem znaleziona została w USA w czymś w stylu antykwariatu i liczy sobie conajmniej trzydzieści parę lat.



Prosto z Arizony - Superstition Mountains, czyli pasmo górskie, będące lokalną atrakcją turystyczną. Bardzo lubię kartki z takimi "egzotycznymi" widokami, więc pomimo tego że była to już któraś z rzędu kartka z USA którą dostałam, bardzo się ucieszyłam :)


Korzystacie z innych stron niż Postcrossing.com do wymiany pocztówek, czy trzymacie się tego oficjalnego źródła? Ja zarejestrowałam się dziś na nowej stronie, PostcardsUnited, i jestem raczej niezadowolona. Nie dość, że kartkę mam wysłać do Polski, to jeszcze... do kogoś z mojego regionu. Jestem w stanie wyobrazić sobie rozczarowanie owej osoby :/


wtorek, 6 stycznia 2015

Powracam!

Cześć! Dawno mnie tutaj nie było - już prawie od pół roku nie zamieściłam tu ani jednej kartki ani listu. Głównie dlatego, że przychodziło do mnie tego trochę mniej, szczególnie z oficjalnego Postcrossingu. Sama też mniej wysyłałam, bo troszkę nudziło mnie dostawanie w kółko kartek z USA, Rosji i Niemiec. Z racji tego, że postanowiłam wrócić do postcrossingu, zamierzam wrócić i tu, na bloga. Ponadto od tej pory informacje o nowych postach i przesyłkach, a także konkursach - planuję małe candy na moje urodziny w lutym :) - będą zamieszczane na moim fanpage'u na Facebooku:




A co dziś mam do pokazania? Trochę kartek, które przyszły do mnie od czerwca. Niekoniecznie w takiej kolejności, w jakiej się pojawiły i niekoniecznie wszystkie - muszę zostawić coś sobie na kolejne posty!


Ta piękna japońska kartka przyszła od Nozomi. Na pierwszy rzut oka od razu wiedziałam, z jakiego kraju przybyła. Niesamowicie ładna, od razu stała się jedną z moich ulubionych :)



We wrześniu dotarły do mnie takie oto jesienne misie, prosto od Hannele z Helsinek. Finlandia chyba rośnie w siłę na Postcrossingu, bo dostaję z tego chłodnego kraju coraz więcej kartek :)



A oto brytyjscy Beefeaters, czyli strażnicy  zamku Tower w Londynie. Wysłała mi ich Janet, 51-letnia postcrosserka z Portsmouth.


Kocia mordka prosto z Ukrainy, niestety zaginęła gdzieś w przepastnych odmętach mojego pudła na pocztówki i nie mogę jej znaleźć, by napisać chociaż parę słów o nadawczyni :( W każdym razie - była to zaskakująco mała pocztówka, chyba najmniejszy format jaki widziałam.


Niedługo muszę wziąć się za skanowanie pocztówek, które przyszły później - nie wszyscy wrzucają ich zdjęcia na postcrossing, zwłaszcza że większość dostaję teraz z bezpośrednich wymian.