środa, 8 kwietnia 2015

Tajlandia, Izrael, Japonia

Jakiś czas temu dostałam list z Izraela, od poznanej przez internet dziewczyny imieniem Stav. Dostałam też pocztówkę prosto z Jerozolimy, którą Stav odwiedziła jakiś czas przed wysłaniem mi listu. Na kopercie były bardzo interesujące znaczki, zwłaszcza ten duży, z wizerunkiem Berka Joselewicza. Stav jest bardzo sympatyczną osobą i miłośniczką polskiej kultury i historii. Wielokrotnie podkreślała, że bardzo chciałaby odwiedzić nasz kraj jeszcze raz.



Niedługi czas później dotarł do mnie list z Tajlandii - urocza puchatkowa koperta od Prang, z którą koresponduję już od roku. Dowiedziałam się z niego między innymi, że celebrowanie tajskiego Nowego Roku wygląda praktycznie tak samo jak nasz Śmingus-Dyngus. Dostałam też monety (niestety nie dowiedziałam się jeszcze jakie są to jednostki monetarne) i cukierki, które smakowały naprawdę nieźle.
Była tam też urocza bransoletka, którą Prang sama dla mnie zrobiła.



Od otrzymania tych dwóch listów minęło już sporo czasu, ale całe szczęście umilił mi ten czas prezent od Sakury, mojej penpalki z Japonii. O Sakurze z pewnością już wspominałam - kiedy posłałam jej kisiel, okazał się być najbardziej egzotyczną rzeczą jaką mogła ode mnie otrzymać, bo nic nie wywołało u niej takich odczuć jak najzwyklejsza Słodka Chwila :)


Dostałam mix czegoś przypominającego jednocześnie cukierki i gumę do żucia z oranżadką w proszku w środku. Większość smakowała naprawdę super, ale jednego ze smaków nie potrafię zidentyfikować do tej pory. Sakura wysłała mi też dwie maseczki Pure Smile, będące bardzo popularnym wśród japońskich dziewczyn produktem - tamtejsze kobiety bardzo dbają o skórę i być może to sprawia, że przez długie lata wyglądają młodo. Dostałam też ładny zestaw szamponu i odżywki znanej japońskiej firmy Shiseido. Oprócz tego Sakura dołączyła jeszcze herbatniki w formie paluszków (spodziewałam się czegoś słonego i byłam zaskoczona, kiedy okazało się że smakuje to jak nasze klasyczne BeBe). W paczce była też ładna pocztówka z inspirującym cytatem po japońsku, który dosłownie oznacza coś w rodzaju "Ponosimy porażki, bo wydaje nam się, że nie popełniamy błędów. Aby ich nie ponosić, musimy zaakceptować fakt, że nie jesteśmy idealni"

Aktualnie wyczekuję słodyczy z Wietnamu i kilku pocztówek - mam nadzieję że dotrą szybko, bo Poczta Polska ostatnimi czasy nienajlepiej wywiązuje się ze swoich zadań...


7 komentarzy:

  1. Ja oczywiście jestem zachwycona przesyłką z Japonii <3 Też myślałam, że te paluszki to coś słonego! A tu proszę... :) Cytat jest naprawdę piękny i taki prawdziwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite przesyłki! <3 A Poczta Polska niestety działa jak działa. Ostatnimi czasy zgubiła jedną pocztówkę, która miała do mnie dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna przesyłka, za mną ostatnio chodzi wymiana z dziewczyną z Japonii ale jakoś nie mogę się zebrać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe przesyłki, zarówno jak zestaw państw z których przybyły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U Ciebie na blogu zawsze tylko słodkości! Chyba muszę sama zacząć wymieniać się słodyczami, bo zazdroszczę takich frykasów ;)
    Pozdrawia najserdeczniej!

    OdpowiedzUsuń
  6. ale masz egzotycznych penpali! :) haha, to takie cudowne czytać, że ktoś zachwycił się naszym kisielem. ja też lubię kisiel, ale kto by pomyślał, że ktoś z końca świata nigdy go nie próbował? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę za często zaglądać na Twojego bloga, bo takie mi przychodzą smaki na słodkości o jaich piszesz! Przez Ciebie się roztyję! :)
    Zazdroszczę takich szczodrych penpali :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń