Poczta wciąż mnie nie rozpieszcza. Wręcz przeciwnie, jestem z nią raczej na bakier. Praktycznie za każdym razem, kiedy idę tam w celu kupienia ładnych kopert, znaczków, papeterii, czy czegokolwiek związanego z pisaniem listów, panie w okienku informują mnie, że takich rzeczy nie dostanę. Ale mogę kupić za to modlitewnik, haftowany ręcznik, pasek do spodni albo grę planszową dla przedszkolaków. ❤ Czas dostarczania przesyłek również bez zmian, nawet krajowe polecone idą prawie tydzień. Jak tylko konkurencja wprowadzi przesyłki międzynarodowe, przesiadam się.
Zaraz po majówce pojawiło się jednak wybawienie i w skrzynce zaczęły pojawiać się pocztówki.
Wzięłam tym razem udział w "tajemniczej pocztówce" - wydarzeniu polegającym na wysłaniu pocztówki do dowolnej osoby biorącej udział, bez uprzedzania jej o tym. Sama idea miała polegać na zrobieniu komuś niespodzianki i wywołaniu uśmiechu, kiedy zobaczy ładną kartkę w skrzynce. U mnie zadziałało idealnie, bo skrzynka świeciła pustkami od dłuższego czasu.
Poczta wciąż mnie nie rozpieszcza. Wręcz przeciwnie, jestem z nią raczej na bakier. Praktycznie za każdym razem, kiedy idę tam w celu kupienia ładnych kopert, znaczków, papeterii, czy czegokolwiek związanego z pisaniem listów, panie w okienku informują mnie, że takich rzeczy nie dostanę. Ale mogę kupić za to modlitewnik, haftowany ręcznik, pasek do spodni albo grę planszową dla przedszkolaków. ❤ Czas dostarczania przesyłek również bez zmian, nawet krajowe polecone idą prawie tydzień. Jak tylko konkurencja wprowadzi przesyłki międzynarodowe, przesiadam się.
Pierwszą kartkę przysłała mi Bea z Budapesztu, smerfowa kartka przyszła z Finlandii od Kirsi.
Ten niezwykły widoczek to wzgórze Glastonbury, na którym ze średniowiecznych zabudowań została tylko wieża klasztorna. Widok rodem z serialu Outlander :) Pocztówkę przesłała mi Cheryl z Wielkiej Brytanii, której ja wcześniej wysłałam kartkę z... dźwigami szczecińskimi :D
I dla kontrastu: egzotyczna karaibska wyspa Saint John od Kitty z USA i bliższe geograficznie rejony Harzu od Solveig z Niemiec. W górach tych podobno w noc Walpurgii zbierają się czarownice z całej Europy :)
Oczywiście pocztówki te nie były wszystkim, co trafiło do mnie od czasu napisania ostatniego posta. Cały czas wymieniam się herbatami i tym razem dostałam kilka naprawdę ciekawych egzemplarzy.
Z Holandii dotarły do mnie różne rodzaje: od pomarańczowego rooibosa, przez herbatę z jagodami goji i acai, bo klasyczny rumianek :)
Przesyłka z herbatami z Litwy zawierała nie tylko produkty ich lokalnych marek, ale też... Lawendowego Liptona i owocowego Loyda z polskiej edycja, jak i Owocową Linię prosto z Rosji.
Prawdziwą sensację wywołały jednak herbaty prosto z Azji:
Choć przyszły z Malezji, zawierały nie tylko malezyjską zieloną herbatę, ale również ciekawostki takie jak koreańkie herbatki z brązowym ryżem i ekspresowy napar z gałęzi (!) morwy. Nie próbowałam ich jeszcze, ale zapowiadają się ciekawie. W paczuszce był też klasyczny zielony Lipton, ale z wietnamskiej edycji :)
Kilka dni temu pojawiła się też przesyłka z prywatnej wymiany z Ann z Danii, pełna smakołyków.
Ciasteczka? Fenomenalne. Nie dość, że z kawałkami czekolady, to jeszcze wypełnione kremem orzechowym. Kaloryczne, ale pyszne :) Duński batonik musli z morelą też był świetny, w przeciwieństwie do większości przekąsek tego typu dostępnych u nas nie był suchy jak wióry i faktycznie zawierał dużo owocu. Ann dorzuciła też kilka kocich pocztówek i absolutny hit mojego dzieciństwa, czyli papeterię z myszą Diddl. Pamiętam czasy podstawówki, kiedy każda dziewczynka obowiązkowo musiała mieć jakiś gadżet z tą postacią związany, a "karteczki" były na wagę złota. Ponoć gadżety z Diddl znów wkroczyły na niemieckie i austriackie rynki, więc kto wie, czy nie wróci i do nas?
Od zimy pojawiło się też kilka listów, a na nich piękne znaczki i dekoracje. Aż żal człowieka łapie, że u nas tak estetyczne rzeczy ciężko dostać.
Póki co byłoby to na tyle, ale w przyszłym miesiącu spodziewam się pocztowej powodzi - wpisałam się do wymiany papierniczej na Redditgifts, a także do kilku wymian herbacianych, włóczkowych (bo w wolnym czasie szydełkuję) i słodyczowych... Nie mogę się doczekać, chociaż wiem, że poczta każe mi pewnie czekać dłużej, niż powinnam...
A jak wasze skrzynki i skrytki? Znów jestem do tyłu z blogami i znów widzę, że część z nich zniknęła. Szkoda, bo niektóre naprawdę lubiłam przeglądać!
Przypominam zainteresowanym rozpoczęciem przygody ze swapami i postcrossingiem, że mogą śmiało pisać do mnie z pytaniami - postaram się pomóc i udzielić informacji!